Pewnie macie w zasięgu waszego miejsca zamieszkania kawałek innego świata, do którego zawsze możecie uciec i odreagować to co dzieje się codziennie wokół, bez względu na to jaka jest pora roku :) Ja mam takie szczęście, że to "moje miejsce" stanowi właściwie surround mojego miejsca zamieszkania, więc w którą stronę bym się nie udała wychodząc z domu - znajdę się w istnej krainie czarów. Zimą nazywamy to miejsce "Narnią". Prawie jak ta z opowiadania C. S. Lewisa, ale to nie fantasy do której próbujemy uciec od rzeczywistości- a rzeczywistość, w której znajdujemy magię.
Co M. tam robi? ;p
new season of happiness