Cały zeszły tydzień żyłam perspektywą weekendu, który spędziłam z J. Złożyło się na to kilka pozytywnych zdarzeń i bardzo się cieszę, że mieliśmy okazję cieszyć się swoją obecnością troszkę dłużej niż jeden dzień.
Jednym z mniejszych pozytywów tego weekendu to to, że mogłam na chwilę uciec od remontowego galimatiasu, który zapanował w moim domu :p
hahaha, moda wyjazdowa: klapki kuboty w duecie z białymi skarpetami :D
Główną motywacją tego wieczoru było zrobienie pizzy. Czy wyszła? Wyglądała smacznie i przyrządzenie jej sprawiło nam fantastyczną zabawę, ale po wyjęciu jej z piekarnika okazało się, że ciasto to jeden wielki zakalec. Wobec tego musieliśmy się zadowolić kanapkami...
_________________________________________________________________________________________
Następnego dnia już nie ryzykowaliśmy i zamówiliśmy pizze, żeby zaspokoić smaki z dnia poprzedniego :) i leniuchowaliśmy sobie pod cieplutkim kocykiem przed telewizorkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz